Zatrzymaliśmy się na trzy noce w Panajachel. Miasteczko to jest trochę bardziej turystyczne i trochę bardziej zadbane. Na koniec podróży, gdy mamy już większą ochotę na pizzę niż tortillę, jest w sam raz :)
Sn. Marcos la Laguna jest spokojne i urokliwe, ale malutkie. Czymś pośrednim wydaje się Sn. Pedro la Laguna (często wybierane przez backpackersów). Dobre opinie słyszeliśmy też o Sn. Cruz la Laguna. Santiago Atitlan z powodu ulewy oglądaliśmy jedynie zza okien tuk-tuka, trochę zdani na mało ciekawe atrakcje, które zechce pokazać nam kierowca. Zabrał nas do rodziny, która w tym roku sprawuje opiekę nad kukłą Maksimona. Trójka miejscowych klęczała przed nim i paliła z nim fajkę. W gablocie obok leżała zaś kukła Jezusa. Wyglądało to niezrozumiale. Z powagą i uwagą były pobierane jedynie opłaty od turystów.
2 komentarze:
Przepięknie :)
Świetna relacja i zdjęcia. :)
Prześlij komentarz