Dzień 1
Jeszcze tyko 4 godziny pociągiem do Gdańska, 3 godziny samolotem
i widzimy strzałkę EXIT TO ICELAND :)
2 godziny odzyskujemy na zmianie czasu z czego pierwszą zajmuje nam droga z lotniska „Reykjavik” do Reykjaviku, a druga jest po prostu droga. Za spory koszyk podstawowych produktów, bo noclegi mamy bez wyżywienia, płacimy 15 000 koron. Ciekawe, że jedna z półek jest z produktami z Polski, więc można kupić i Ptasie mleczko i majonez Winiary.
Dzień 2
W Reykjaviku wita nas piękne słońce. Szybki prysznic (serio szybki, bo woda śmierdzi siarką) i wychodzimy na spacer wzdłuż morza od portu do rzeźby łodzi wikingów Solfar. Chłopaki są zachwycone, bo zamiast po ścieżce skaczą po ułożonych z wulkanicznych skał falochronach. Później jeszcze deptak Laugavegur. Bardzo przyjemnie i wakacyjnie, ale my ruszamy dalej.
Wszystkie przewodniki kierują turystów na tzw. Złoty krąg. Jego pierwszy punkt to Pingvellir - styk płyt tektonicznych tworzący wąwóz Almannagja. Jest po drodze więc wysiadamy zobaczyć. Upał, tłum, autokary z wycieczkami. Ciekawsza jest historia tego miejsca, niż to co widzimy na żywo. A może po prostu było zbyt gorąco, a tam zero cienia.
Drugi postój robimy przy Laugarvatn Fontana. Są tam baseny termalne, ale nas interesuje wypiekany w tym miejscu tradycyjny żytni chleb. Piecze się go pod ziemią. Jest pyszny, nieco słodkawy, podawany z masłem i oliwami/pesto.
Trzeci postój robimy na polach geotermalnych Geysir, a czwarty przy wodospadzie
Gullfoss. Te bardzo atrakcyjne miejsca zwiedzamy już pełną paczką. Kasia, Mirek, Leon i Marta bardzo się cieszymy na wspólną podróż i witamy na blogu :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz